POGODNA MELANCHOLIA

WPIS II

POGODNA MELANCHOLIA

Pół żartem, pół serio - to się tak rzadko zdarza, że muszę to opisać! To po prostu magia. Dzięki temu widzę zdarzenia w świetle tak jasnym, że prawie oślepiającym, do tego z ogromną dawką poetyckich uniesień (co może irytować innych - i co z tego?). Ale do rzeczy, bo zaraz przekombinuję (jeśli już to nie nastąpiło).

Niekiedy wstajesz rano i od razu wiesz, że to będzie dobry dzień. Tak zaczął się dzisiejszy piątek. Nim otworzyłam oczy miałam już w głowie orkiestrę, która grała wyłącznie dla mnie, która ukołysała mnie, nadała wewnętrzny rytm. Wszystko stroiło, a skład był kameralny. Możesz powiedzieć, że to po prostu dobry humor, ale widzę to inaczej. Stan, w którym się znalazłam, nazywam najczęściej pogodną melancholią. Nie jest on długotrwały, w ciągu dnia łatwo go zgubić poprzez różne rozproszenia, a warto go pięlegnować i wykorzystywać do twórczej pracy albo głębszych przemyśleń, rozwikłania jakiegoś problemu. Melancholia? Wbrew pozorom mało jest w tym smutku, choć oczywiście na swój sposób się smucę. To bardziej UWAŻNOŚĆ. Zastanawiasz się Drogi Czytelniku jakie utwory znalazły się na wspomnianej składance? Och, pomyśl. Musiała to być muzyka, która czyni duszę lżejszą, unosi ją ku niebu, otwiera przed nią strefę, o którą tak trudno, jeśli pędzi się nie wiadomo dokąd - SACRUM. Muzyka, która niesie miłość, wybaczenie, wdzięczność.
Ostatnio czuję, że pomimo zawrotnej prędkości otaczającego świata, moja krew płynie dużo wolniej. Serce zwalnia. Mój wewnętrzny gramofon toczy leniwie płytę. Nie ma zakłóceń. Od czasu do czasu igła unosi się jak delikatna tkanina na wietrze i opada ze spokojem. Jest jak motyl podróżujący w poszukiwaniu wszystkich kolorów dojrzałego ogrodu. Jest w tym słodycz i kruchość lata. Najczystsza chwila odpoczynku. Pusta, niezmącona myśl i rozbrzmiewająca muzyka. (Aha, mogłabym tak bez końca pisać). Jest jak jest. I wiesz, że to jest dobre. Oczywiście możesz w tym momencie powiedzieć "O czym ona bredzi? Ma wakacje, więc może wydziwiać". I pewnie masz rację.

Warto się jednak czasem zasmucić, bo to jak zatrzymać się i spojrzeć w niebo. Takie spojrzenie może dużo powiedzieć ci o twoim życiu. Takie spojrzenie to muzyka, która włącza się choć jeszcze dobrze się nie obudziłeś. To przypadkowy obraz, który przedstawia prawdę o tobie samym. Mówię - w muzyce warto się odnajdywać i szukać jej w sobie. Ona niesie siłę i otuchę, gdy brak nam wiary. Kto wie jakie burze trzeba będzie jeszcze przetrwać? Dlaczego by się nie wzmacniać? Pastylki "dawka porządnej muzyki" trzy razy dziennie przez całe życie. Dlaczego nie? Troska o własną ostoję pełną ciepła i bezpieczeństwa, troska o własnego ducha jest najważniejsza. Człowiek - zdawałoby się tak bardzo głuchy i nieczuły na każdy cichy, jakże piękny w swej filigranowości, szept natury, sztuki, nosi w sobie BOGACTWO. Bogactwo to polega przede wszystkim na ROZUMIENIU - umiejętność odczytywania każdej zmarszczki, blizny na jakże plastycznej twarzy świata. Człowiek posiada w zanadrzu wszystkie encyklopedie, słowniki, książki studiujące serce piękna. Ma w sobie pokłady, które ujawniają się we wszelkiej dobroci, gestach czułości, są nimi odruchy pomocy, nagłe wzruszenia. A gdyby tak prowokać siebie, by częściej sięgać po te dobrodziejstwa? Szkoda by było nie doświadczyć POGODNEJ MELANCHOLII.

Komentarze